Więcej można przeczytać na http://www.pobiedziska.pl/PL-H118/aktualnosci/SMTcxNA/koniec-walki-o-droge-nr-5.html.
To finał walki i miejmy nadzieję, koniec śliskiej, nieodśnieżonej drogi. Głęboko
wierzę, że nie będziemy się tym już martwić.
Tymczasem ciężko pracuję, by uzyskać czy znaleźć jakiekolwiek
informacje o naszych dworcach: Pobiedziska, Promno, Biskupice. Z licznych
rozmów telefonicznych z kolejarzami dowiedziałam się tyle, że remonty planowane
są na lato i jesień, według standardów, czyli poprawa nawierzchni peronów, do tego
wiaty, ławki pod wiatami i kosze na śmieci. Cieszy, bo przestanie nam hulać
wiatr na dziurawym peronie, przestaniemy moknąć, marznąć, psioczyć, irytować
się („gdzie te nasze podatki idą”) i wreszcie,
co najważniejsze akurat dla mnie, przestaniemy się nad tym zastanawiać i będziemy
mogli pomyśleć o czymś innym.
Mówiąc aforystycznie: Europa,
panie, a może i Wersal!, i to w Biskupicach i w Promnie. Zamieszczam link,
pewnie niektórym już znany. Stara to informacje, ale zawsze jakiś ślad, że coś
tam zaczyna się dziać.
A i u nas we wsi ruch jak w Paryżu. Już 29 maja o godzinie
20.00 w Rzepisze spotka się z mieszkańcami Burmistrz Pobiedzisk.
Podczas spotkania omówimy pewnie najważniejsze problemy.
Wiem, że władze gminy zaprojektowały na ten rok zmianę/modernizację
„odwodnienia”. Woda nie będzie już płynąć przez działki ROD Rzepicha i otwartym
strumieniem wzdłuż ulicy Starych Wierzb. Zresztą, wszyscy widzimy, że ulica w
związku z jej przebudową podczas zakładania kanalizacji, została znacznie
poszerzona.
Zmieni się także sytuacja mieszkańców Gorzkiego Pola, bo lada tydzień, jak słychać w Związku Międzygminnym Puszcza Zielonka, rusza cała procedura zmierzająca do założenia kanalizacji na ulicach, których dotąd projekty nie obejmowały.
Sądzę, że tematem spotkania będzie też niezwykle niepokojący nas
wszystkich problem - mostek na rzece Głównej. Czekamy na wiadomość, co władze
gminy sądzą o stanie naszego mostka, który maszyn ostatnimi czasy nosi wiele, a nosić będzie
ich jeszcze więcej aż do jesieni. Nigdy nie było na nim znaku informującego o dopuszczalnym
tonażu, a jak sami widzimy, „urzędują” tam bardzo ciężkie maszyny.
Jakoś dużo tych wydarzeń ostatnio. Niektóre przebudowujące scenę polityczną, inne na naszym gminnym poletku, do tego praca w ogródkach, a w robocie zakończenie roku szkolnego. Powiem szczerze, że trochę jestem tym maratonem zmęczona. Wena jakoś mnie opuściła i nadąsana siedzi zbyt daleko, bym mogła ją przywołać.