niedziela, 6 października 2019

Wokół projektu "U nas dawno temu"


One nas lubią, te samotne cmentarze, one, które są z nami tak bardzo, że nieledwie tkwią w środku nas.(H. Poświatowska). 

Od kilku lat stowarzyszenie Twoja Ziemia Pobiedziska, którego jestem członkinią,  zabiegało o upamiętnienie jednego z licznych ( na terenie gminy) cmentarzy ewangelickich. Dlaczego? Nasz stosunek do przeszłości, do historii jest miarą naszej kultury.  Upamiętnienie łączy się z uporządkowaniem i posadowieniem głazu z napisem bądź umocowaniem tablicy informacyjnej. Nie jest to wcale łatwe przedsięwzięcie, gdyż cmentarze ewangelickie są własnością skarbu państwa, a zatem decyzja odnośnie ich upamiętnienia, to przysłowiowy korowód. ( zdarzały się sytuacje, że ramach czynu społecznego ludziska posprzątały cmentarz, a potem musieli się z tego gęsto tłumaczyć, że nie był to akt wandalizmu).
Cmentarze ewangelickie zazwyczaj są brudne, zasypane hałdami śmieci tzw. codziennego użytku, azbestem, gruzem z budowy i resztkami wyposażenia. Taka sytuacja jest w Borowym –Młynie, Kołacie, Jerzynie i wielu innych maleńkich wioskach i osadach. 

Stowarzyszenie Twoja Ziemia Pobiedziska działa na terenie gminy Pobiedziska. W roku 2018 wygraliśmy konkurs grantowy rozpisany przez Lokalną Grupę Działania „Trakt Piastów” w Łubowie. Projekt nosi nostalgiczną nazwę  „U nas dawno temu”, a jego celem była  integracja mieszkańców wokół wspólnego działania-zadania, czyli upamiętnienia zdewastowanego cmentarza ewangelickiego w miejscowości Borowo-Młyn. Odbyło się kilka spotkań integracyjnych  z udziałem regionalistów: Tadeusza Panowicza, Ewy i Włodzimierza Buczyńskich i Błażeja  Sienkowskiego. Odbyliśmy też spotkania w sąsiedniej miejscowości – Kołacie, której mieszkańcy ubolewali nad zanieczyszczonym i bardzo zaśmieconym cmentarzem w centrum wsi ( za świetlicą wiejską) i także planują jego upamiętnienie.  Pieniądze na refundację grantu, to również sprawa trudna i karkołomna. Szukaliśmy wsparcia i pożyczki,  ale w rezultacie członkowie stowarzyszenia solidarnie wyłożyli własne pieniądze na realizację grantu, na zwrot których, mogą liczyć po zakończeniu projektu.

Warto wspomnieć, że Stowarzyszenie podpisało ze starostwem powiatowym umowę użyczenia gruntu cmentarza. Jest to pierwsza tego typu umowa podpisana między stowarzyszeniem a starostwem, nie zdarza się raczej, by ktoś chciał wziąć w użyczenie teren cmentarza.
 W tym roku, w ramach funduszu sołeckiego, postaraliśmy się  o niewielką kwotę  - 1000zł - na prace  związane z pielęgnacją terenów zielonych w sołectwie w przyszłym roku.

Sprzątanie cmentarza o powierzchni ok 1400 m.kw. odbyło się w kilku etapach. Pierwsze bardzo pracochłonne działanie, z udziałem piły spalinowej i rębaka, trwało około 7 godzin. Powiatowy konserwator zabytków wydał opinię odnośnie usunięcia chaszczy – głownie zdziczałych śnieguliczek, lilaków i czeremchy, więc tego dnia przemieliły się wszystkie niechciane krzaki, suche gałęzie, stare skarłowaciałe drzewa owocowe.  Wyrównując teren cmentarza odnaleźliśmy 3  groby. 

W następnym tygodniu porządkowaliśmy kolejne hałdy, wycinaliśmy niewielkie pnie, grabiliśmy i równali teren cmentarza.  Kolejnym etapem będzie posadowienie głazu i nasadzenia cisów. We wszystkich pracach towarzyszyli nam mieszkańcy.

Finałem projektu jest uroczystość odsłonięcia głazu upamiętniającego i spotkanie z mieszkańcami w zajeździe „Rzepicha” w  Promno-Stacji.  Projekt „ U nas dawno temu” został objęty honorowym patronatem  starosty poznańskiego Jana Grabkowskiego. Zapraszamy 12 października 2019 r. o godzinie 11.00 na cmentarz w miejscowości   Borowo– Młyn a potem na spotkanie podsumowujące projekt. Podczas spotkania będą rozdawane broszury informacyjne dotyczące historii wsi i jej dawnych mieszkańców.
„Europejski Fundusz Rolny na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich. Europa Inwestująca w obszary wiejskie.” Instytucja Zarządzająca PROW 2014-2020 – Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi.


Autorką zdjęć jest mieszkanka gminy Pobiedziska, od lat fotografująca jej piękne zakątki i zakamarki - Iwona Tomaszewska











                                                         

środa, 30 stycznia 2019

Kacper - Ty nasza siło!


Z nieśmiałym uśmiechem mówi mi dzień dobry.  Zawsze ten sam chłopiec, nie znam jego imienia, za to znam jego uśmiech i niezgrabną, jak to u nastolatków bywa, sylwetkę. Rozbawione spojrzenie spod zmrużonych oczu. Jeszcze nie wiem, że to Kacper Walda, wiem za to, że z zamiłowania jest biegaczem. W listopadzie 2017 r. przestaję widywać Kacpra na chodniku prowadzącym do dworca PKP. Wiem o nim tyle, że walczy o życie.
Kiedy w styczniu 2017 r. ustawia się pomiędzy wieloma uczestnikami w biegu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, nie wie jeszcze, bo skąd niby, że za rok będzie leżał w śpiączce w klinice Budzik.  Pytam: Kacper ten bieg to na piątkę czy dziesiątkę? Kacper podnosi prawą rękę i rozszczepia palce.
Feralnego 23 listopada 2017 r. kuzyn odebrał go z dworca. Oprócz Kacpra w samochodzie było jeszcze trzech gimnazjalistów. Niebywałe przyśpieszenie, lekki skręt kierownicą w lewo, rów, uderzenie… Młody kierowca zginął na miejscu. Kacper miał dużo szczęścia, że przeżył, a rdzeń kręgowy nie został uszkodzony.
Biegał nawet podczas deszczu. Mama śmieje się, że chyba wówczas tak urósł, bo osiągnął wyjątkowe 2 metry wysokości. 17-latek. Jasne włosy, uważne wesołe spojrzenie, sprawna prawa ręka i spastyczność nóg. Jest zdumiewająco aktywny. Kiedy odwiedzamy Kacpra – Małgosia Halber i ja – dowiadujemy się,  że koniecznie musi jechać z rodzicami po chorego brata do Owińsk.  W żadnym  wypadku nie zostanie w domu – co to, to nie –  musi być blisko brata, a każda wycieczka jest dla niego fascynująca. Świat jest fascynujący. Wybudzony w lipcu 2018r. wraca do domu w Gorzkim Polu, wraca też do aktywności. Świat go cieszy i zdumiewa. Próbuje mówić, wszyscy którzy odwiedzamy Kacpra, uczymy się jego języka, wiemy kiedy mówi „tak”, „dobrze”, „do widzenia”. Mama Kacpra ćwiczy z nim proste matematyczne działania – dodaje liczby dwucyfrowe i pisze trzy różne wyniki – w pewnym momencie Kacper zaczyna pomrukiwać z niezadowoleniem i marszczyć brwi – przecież nie ma tu żadnego prawidłowego wyniku!
 Oto Kacper – towarzyski, cieszący się z odwiedzin. Słucha audiobooków, lubi książki. Obok Kacpra krząta się mama – cały czas w obejściu, uśmiechnięta. W klinice Budzik Kacprem zajmowała się siostra Paulina – od stycznia do lipca. Zrezygnowała z pracy, by dzień i noc być przy bracie. Po powrocie z kliniki mama musiała zrezygnować z pracy zawodowej, by zająć się synem. Ojciec ma pracę w Biskupicach. Siostra założyła już swoją rodzinę.
Godzina rehabilitacji ruchowej to 120 zł. Godzina zajęć z neurologopedą 100 zł. Do tego środki medyczne, higieniczne, odżywki, lekarstwa. Koszty idą w tysiące. To tylko jedna chwilka – pisk opon i uderzenie w drzewo - a całe życie iluś osobom zmienia się nie do poznania. Każdy z nas może być jak Kacper. 
Bądźmy dla siebie pomocni - weprzyjmy Kacpra i jego Rodzinę. Pomóżmy Kacprowi przejść rehabilitację, naukę mówienia, chodzenia i obsługi samego siebie. Pobiedziskie stowarzyszenie Dla Ciebie wykorzystuje wszystkie możliwe furtki i zakamarki by pozyskać środki na leczenie Kacpra. Zajrzyjmy do naszych zaskórniaków i zakamarków. Spróbujmy poczuć  się przez chwilkę jak Kacper albo jak jego Rodzina.  

Karolina Wolińska



środa, 17 października 2018

Pan Antkowiak z liczydłem


Nasza gmina potrzebuje dobrego gospodarza. To słowa pretendenta do stanowiska burmistrza, pana Ireneusza Antkowiaka, który przez 16 lat był zastępcą burmistrza, odpowiedzialnym między innymi za inwestycje. Ten „dobry gospodarz” zarzucający dziś Burmistrz Dorocie Nowackiej  szastanie gminnymi pieniędzmi, sam nie miał żadnych zahamowań, aby w błoto posłać…. No właśnie, policzmy:
 - ok. 5 tys. zł. (za pieniądze podatnika) za laurkę „Sportowa Gmina”,
 - ok.10 tys. zł. (z kieszeni podatnika) na 6 tysięcy egzemplarzy broszury z fałszywymi danymi wychwalającymi Ireneusza Antkowiaka i Michała Podsady rzekome osiągnięcia, wydanej na koniec poprzedniej kadencji,
 - ok. 1 tys. zł. ( z kieszeni podatnika) za laurkę „Aktywna Gmina”,
 - 38 tys. zł (na koszt podatnika) za opracowanie broszury „ Opinie Mieszkańców o stanie gminy Pobiedziska, o warunkach życia i oczekiwaniach wobec administracji samorządowej”.

Ile to razem czyni? 54 tysiące złotych polskich. Można za to opłacić 10.800 obiadów dla dzieci w szkole, 9000 dziecięcych wejściówek na basen, 5400 biletów do kina dla dzieci z gminy Pobiedziska. Powie ktoś: populizm. Ja odpowiem: to przymiarki do realiów naszych domowych budżetów.

Pytany o te wydatki Ireneusz Antkowiak zasłania się niepamięcią i dowodzi, że chodziło mu o promocję gminy. Dla odświeżenia pamięci zaglądamy do rachunków i faktur, które zachowały się z tamtych czasów i objaśniamy: „Aktywna Gmina”, „Sportowa Gmina” są to tzw. śmieciowe nagrody, oferowane samorządom przez różnych cwaniaków za odpowiednią  opłatą. Takie laurki każdy może sobie wydrukować. Poprzednicy burmistrz Doroty Nowackiej woleli je jednak kupować i to za solidne pieniądze. To takie łatwe, jeśli nie trzeba po nie sięgać do własnej kieszeni. Co do broszury o warunkach życia i oczekiwaniach mieszkańców  - najwidoczniej panowie Antkowiak i Podsada po prostu nie wiedzieli, jakie są warunki życia i czego oczekują mieszkańcy. Błądzili i musieli się dokształcić za 38 tysięcy złotych, znów nie z własnej kieszeni.
I oto tenże Ireneusz Antkowiak mówi, że gmina potrzebuje dobrego gospodarza, takiego jak on.

Z innej, podobnej beczki: prywatny właściciel gruntu rolnego postanowił go podzielić.  Wytyczył działki i drogi. Gmina (panowie Antkowiak i Podsada) to zatwierdzili. Właściciel sprzedał działki  z wielokrotnym przebiciem. Pozostała prywatna droga i mieszkańcy, którzy od gminy domagają się by ją wykupiła. Co to oznacza? Gmina czyli my, mamy dołożyć się do znakomitego interesu sprzedawcy działek. Takich kwiatków z poprzedniej kadencji mamy sporo. „Dobry gospodarz” I. Antkowiak  na przedwyborczym spotkaniu w sołectwie Borowo-Młyn jak ognia unikał odpowiedzi na pytanie, co zrobić z takim pasztetem.

Dziś wpadła mi w ręce gazetka zatytułowana „Twój Wybór”, w której nasz „dobry gospodarz” wydziwia na obecną władzę i próbuje przekonać do siebie. Czytam o rzekomo nadmiernym zadłużeniu naszej gminy. Alarmujące słupki na użytek wyborczy fruną Antkowiakowi pod niebo.  Spytałam wiceburmistrza Zbigniewa Zastrożnego jak się sprawy rzeczywiście mają.
„Planowane zadłużenie wynosi 32.033.482 zł, w tym 15.979.770 zł zadłużenia, które powstało w poprzedniej kadencji – mówi Zbigniew Zastrożny. - Zrealizowaliśmy przy tym inwestycje na niespotykaną dotąd w gminie skalę. Otwartym pozostaje ściśle uregulowane uchwałą przez gminę skorzystanie z zabezpieczenia braku wpłaty w tym roku należności dotacji z Urzędu Marszałkowskiego na kwotę 10 mln 650 tys. zł na rzecz gminy Pobiedziska. Ewentualne skorzystanie z tej kwoty będzie zrekompensowane wpłatą Urzędu Marszałkowskiego na rzecz gminy w przyszłym roku. Ponadto dodajmy, że obligacje wyemitowane by pozyskać fundusze unijne nie są zadłużeniem gminy.
Dlaczego z równą troską pan Ireneusz Antkowiak nie dbał o finanse gminy w latach 2010-2014, kiedy zadłużenie gminy w stosunku do dochodów wynosiło od 39,28% do 46,05% rocznie? Zastanawiającym jest fakt, że  w tym okresie pokrywano wydatki inwestycyjne z kredytu de facto w całości, nie pozyskując znaczących środków z Unii Europejskiej, a teraz krytykuje się  zabezpieczenie kredytem wkładu własnego do inwestycji unijnych. Np. wydatki inwestycyjne w 2014 r. wyniosły 5mln 600 tys. zł., a dług 21 mln 700 tys. zł, zaś w roku 2018 wydatki inwestycyjne wyniosły 54 mln 600 tys. zł., a dług 32 mln zł. Państwu pozostawiamy wyciągnięcie wniosków”.

To co wypisuje pretendent do fotela burmistrza  to manipulacja słupkami, obrazkiem zatrważającym dla oka.  Pan Antkowiak nie szanuje inteligencji swoich wyborców i sądzi, że wszystko można wmówić – jak np. kłamstwo o porozumieniu w sprawie tunelu, co odkłamuje załącznik.

Na wspomnianym spotkaniu w Borowym Młynie I. Antkowiak straszył zebranych rzekomym nadmiernym zadłużeniem gminy.  Ani słowem nie wspomniał, bo by mu to nie pasowało do pokrętnego wywodu, że Regionalna Izba Obrachunkowa, która z mocy ustawy na co dzień wnikliwie bada finanse samorządów, nasze pobiedziskie uznaje za bezpieczne i wzorowe.

Matactw w wywodach pana Antkowiaka jest więcej. Weźmy choćby to, o autobusach, które rzekomo można było kupić taniej. Kłaniają się unijne przepisy o gospodarce niskoemisyjnej i ustawa o zamówieniach publicznych. To samo dotyczy wywodów o finansowaniu tunelu w  Kostrzynie i na tym tle, zdaniem Antkowiaka, przepłaconych przez Pobiedziska kosztach budowy naszego tunelu.

We wspomnianej już gazetce „Twój Wybór” Ireneusz Antkowiak z  udawaną troską   pochyla się też nad kosztem toalet postawionych za unijne pieniądze na nowych węzłach przesiadkowych. Poświęca im nawet zdjęcie.  Mówi, że za drogo. I tu ma rację. O wiele taniej wypadłyby cuchnące sławojki . A jeszcze taniej byłoby posyłać podróżnych za stodołę albo w las. Takiej gminy chcemy?