wtorek, 23 sierpnia 2016

Rozmawiaj z Dziadkami. Jasne?



„Z dziadkiem przez Pobiedziska” – urocza i zajmująca książeczka Krzysztofa Krygiera wpadła mi w ręce przypadkiem, chwilę po wydaniu jej przez naszą bibliotekę publiczną.
W podróży przez niewielkie miasto przede wszystkim zachwyca mnie atmosfera. Autor stwarza świat takim, jakim pamiętam go w dzieciństwie – kiedy ludzie mieli dla siebie czas, celebrowali codzienność, wreszcie – nigdzie się nie spieszyli. Czas w Pobiedziskach upływa wolno i spokojnie. Mały poznaniak, Adaś, jeden z głównych bohaterów – jest bezpieczny i szczęśliwy. Dziadek Staś – pobiedziszczanin – istnieje tylko dla wnuka, prowadzi z nim dialog, choć zazwyczaj mówi o tym, co ma chłopca zainteresować. Dziadek to prawdziwy nauczyciel historii, dla Adasia pierwszy przewodnik i mentor. Babcia – troskliwa i pełna ciepła – zajmuje się kuchnią i domem, wujostwo się przekomarza, a chłopiec z sąsiedztwa okazuje się być wspaniałym przyjacielem… Tego idealnego obrazu nic nie zakłóca, świat kręci się tu „jak przed wojną”. Są ciepłe bułeczki, kąpiel w jeziorze i wspaniałe zajęcia w bibliotece.
Opowieść Krzysztofa Krygiera jest dedykowana dzieciom – naszej przyszłości. Tym, którzy kiedyś zasiądą w fotelu burmistrzowskim lub z innego miejsca urządzać będą nasz wspólny los. To opowieść dla tych, co w gminie Pobiedziska od urodzenia, co tu mają korzenie, dla tych także, co korzenie tu zapuszczają, jak mój trzyletni Franek, dla którego historia zatoczyła koło, o czym za chwilę.
Autor obrał sobie ważki cel – przyswoić odbiorcy ciekawe zdarzenia z najbardziej odległej historii naszego miasteczka. I tak dowiadujemy się, na przykład, że był tu Władysław Jagiełło po bitwie pod Grunwaldem, albo dlaczego ludzie modlą się przy kapliczce Matki Boskiej na skrzyżowaniu ulic Poznańskiej i Zielonej oraz o symbolice krzewu głogowego i tajemniczym zamku na wyspie.
Innych kwiatków nie zdradzam, a jest ich naprawdę bardzo wiele. Autor wybrał prawdziwie unikalne odmiany. Książka Krzysztofa Krygiera to quasi elementarz – wiedza, która wchodzi łatwo i zostaje na długo. Cóż więcej chcieć? Chyba tylko, by młodzi mieszkańcy naszej gminy mieli świadomość współistnienia historii i legendy.
Pięknie jest opowiadać historie pradawne, w których mit i rzeczywistość są właściwie takie same. Krzysztof Krygier potrafi to znakomicie, tworząc niezwykłe opowieści. Najważniejsza jest dobrze, fascynująco opowiedziana historia – a czy prawdziwa? – nie ma to większego znaczenia, jeżeli dotyczy czasów tak odległych. My też kiedyś staniemy się mitem albo o nas zapomną, a wszystko zależy od nas i naszego potomstwa.
Duch książki Krzysztofa Krygiera to także hołd złożony słynnej dewizie: Bóg – Honor – Ojczyzna. Jednak sądzę, że im dalej w las, tym może być trudniej. Wielokulturowość i wielowyznaniowość jest wpisana w historię naszej gminy i całego państwa. Sam autor ustami dziadka Stasia mówi: „Jeszcze tyle mam ci do powiedzenie, mój drogi Adasiu (…) Polacy i mieszkańcy Pobiedzisk wiele razy walczyli o wolność. O prawo do godnego życia… W czasie zaborów i wojen”.

Właśnie wspomnienie mrocznego czasu, czasu pożogi i „świata bez Boga” – wspomnienie wielokrotnie przywoływane przez moją ś.p. Teściową – towarzyszyło mi przez całą lekturę. Mieczysława Wolińska urodziła się tu, w Pobiedziskach, w 1933 r. Tu jej ojciec, a dziad mego męża – Powstaniec Wielkopolski, Wojciech Witkowski - przy przedwojennej ulicy Kazimierzowskiej kierował spółdzielnią „Zgoda”, z której po latach wyłoniło się znane wszystkim „Społem”. Z rodzinnych opowieści o tamtych zamierzchłych czasach dzielę się teraz tą wrześniową… W zatłoczonym pociągu, wiozącym cywilnych uciekinierów z Poznania osaczanego przez hitlerowców, jedzie wraz z rodzicami mała, sześcioletnia Miecia. Uciekają do rodziny, do Pobiedzisk właśnie, z nadzieją, że tam ich bomby nie dosięgną. W przedziale Miecia poznaje równolatkę; nie pamięta jej imienia, we wspomnieniu zostaje tylko, że dziewczynka miała na sobie czerwoną sukienkę. Nie zapamiętała, w którym to miejscu pociąg musiał się zatrzymać, a pasażerom kazano uciekać w pola przed bombami zrzucanymi przez niemiecki samolot. Miecia, jak inni, skryła się bruździe ziemniaczanego pola, a gdy nalot się skończył i mogła wrócić do pociągu, w polu wśród innych zabitych zobaczyła leżącą, w czerwonej sukience, nieruchomą już dziewczynkę z pociągu.

Tymczasem czekamy aż Adaś podrośnie, bośmy niezwykle ciekawi jak opowie dziadek Staś choćby tę trudną i tragiczną historię, po której wspomnienie zostało już tylko za żelazną bramą pomiędzy Polską Wsią a klasztorem Sacre-Coeur? Jak spisze zagadkowe dziś losy dawnych mieszkańców, po których ślad kryją liczne, opuszczone cmentarze?… Czyich domostw te ceglane pozostałości wśród pól? Kto przechadzał się kasztanowymi alejami, które dziś pośrodku lasu? Chciałoby się i o tym wszystkim móc poczytać i dzieciom opowiedzieć. Zatem: dużo zdrowia i prosimy o więcej, Panie Krzysztofie!

Szczerze polecam:
Krzysztof Krygier
„ Z dziadkiem przez Pobiedziska”
Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Pobiedziska 2016 r.

PS. Dla wytchnienia: podumajmy z Bułatem Okudżawą - "Piszę powieść historyczną" https://www.youtube.com/watch?v=53Onthc_7iM