poniedziałek, 2 lutego 2015

Wiatr zmian?

Czy wiatr to się przekonamy, na razie jakby wiaterek, zefirek jaki. Zdmuchnął ze stołka szefa GOAP, pana Przemysława Gonerę, o czym już na Naszym Poletku było, i przywiał w to miejsce młodzieńca partyjnie zasłużonego – pana Bartosza Wielińskiego  wprost ze stajni Hipodromu Wola. Może i jakiś sens w tym posunięciu był, bo mój ulubiony GOAP toż to właśnie stajnia i to na potęgę Augiaszową. Jak się ostatnio dowiadujemy, poprzednie władze związku zostawiły nam w spadku 25 mln długu, a parę dni temu z goapowej szafy wypadł jeszcze jeden trup, który kosztować nas ma kolejne pieniądze – bagatela – 18 mln.  Ten trup to zeszłoroczne faktury, których GOAP nie uregulował. Dość trupio wygląda też fura śmieci w Poznaniu, o czym wspomina nawet krajowa TV. Poznań na miarę Neapolu.
Związek Międzygminny Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej zrzesza, przypomnijmy, oprócz Poznania kilka ościennych gmin, w tym naszą. Wydawałoby się, że nic prostszego jak opuścić tę fatalnie zarządzaną organizację, której głównym osiągnięciem jest produkcja strat. Sęk jednak w tym, że dla każdego członka GOAP wystąpienie zeń oznacza konieczność uregulowania proporcjonalnej części długu. Dla przykładu – Swarzędz za odzyskanie śmieciowej wolności zapłacić musiałby około 3 mln złotych, Pobiedziska - milion ze sporym kawałkiem.
Pokażcie mi burmistrza, który taki interes zaproponuje radnym! Tak więc jeszcze w tym GOAP-ie tkwimy, choć krew mnie jaśnista zalewa, że musimy. Gminy członkowskie liczą, że straty związek zredukuje, zmniejszając koszta własnej działalności i poprawiając ściągalność opłat za śmieci. Nie wierzę w to, gdyż wszelkie biurokratyczne struktury mają skłonność do życia życiem własnym, od realnego oderwanym, często wystawnym, bo bardzo fajnie się wydaje cudze pieniądze, i GOAP od samego początku tę prawidłowość potwierdzał. Miałby na rozkaz nowego szefa z dnia na dzień zaprzeczyć swej naturze? Nie bądźmy naiwni. Bartosz Wieliński nie jest czarodziejem, choćby co rano, jak pierwszego dnia urzędowania, ganiał od świtu po okolicznych śmietnikach, by (w świetle kamer i w  towarzystwie „przypadkowo” akurat przechodzących tamtędy dziennikarzy) przekonywać się naocznie, że góra śmieci rośnie bo GOAP nie sprostał.
Mamy więc pat, wyczekiwanie i ryzyko, że za nasze uczestnictwo w GOAP przyjdzie kiedyś zapłacić jeszcze więcej.

W znacznie lepszy humor wprawiają mnie wieści z naszego sołeckiego (Borowo Młyn) ogródka – pierwszy podmuch - kto wie, czy nie wichury mieliśmy w minioną niedzielę. W obliczu nadchodzących wyborów sołtysa i rady sołeckiej Sąsiedzi się zmobilizowali i oto okazało się, że wybierać możemy z grona szerszego niż to drzewiej bywało. Pan Piotr Popiel (na załączonym obrazku) podczas spotkania w zajeździe Rzepicha zaprezentował się jako kandydat godny, zgodny  i wart głosu. Profesjonalnie  przygotowany program, duża kultura osobista i otwartość na opinie mieszkańców, to według mnie wielkie atuty.  Wiatr zmian może i do nas zawitać.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz