A gdy już wystrzelą ostatnie korki szampana i ucichną sylwestrowe
fajerwerki, dotrze do nas wieść, że znów do portfela sięgnąć
trzeba, a to za sprawą nowych decyzji Związku Międzygminnego
Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej. Po 1 stycznia 2018 r.
dostarczane przez GOAP brązowe worki na odpady „zielone”
przechodzą bowiem do historii. Do tego czasu -
własny koszt
- musimy się zaopatrzyć w specjalny pojemnik, który pomieścić ma
także dokładnie wyszczególnione tzw. odpady „bio”: trawę,
liście, rozdrobnione gałęzie, pozostałości roślinne, kwiaty,
resztki kwiatów ciętych i doniczkowych, resztki żywności (bez
mięsa), obierki z owoców i warzyw, przeterminowane owoce i warzywa,
skorupki jaj, fusy po kawie i herbacie.
Pojemnik
musi spełniać wymyślne normy, mieć precyzyjnie określoną
wentylację, ruszt do „odcieków”, miejsce na chipa, i Bóg wie
jakie jeszcze bajery.
Gdy już, przymuszeni, szarpniemy się na takie atestowane cacko,
opróżnią je nam raz na 2 tygodnie, a komu to nie wystarczy (bo już
widzę jak pomieścimy tam gałęzie i liście po jesiennym
grabieniu) - niech martwi się sam. No i niech płaci, jak do tej
pory.
Poczytać
o tym można na stronie www.goap.org.pl
Bo
podwyżek cennika śmieciowy związek chwilowo nie wprowadza. Przed
samorządowymi wyborami wolą metodę „na pojemnik”. Z nadzieją,
że łatwiej to przełkniemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz