Nasza gmina potrzebuje dobrego
gospodarza. To słowa pretendenta do stanowiska burmistrza, pana Ireneusza
Antkowiaka, który przez 16 lat był zastępcą burmistrza, odpowiedzialnym między
innymi za inwestycje. Ten „dobry gospodarz” zarzucający dziś Burmistrz Dorocie Nowackiej
szastanie gminnymi pieniędzmi, sam nie
miał żadnych zahamowań, aby w błoto posłać…. No właśnie, policzmy:
- ok. 5 tys. zł. (za pieniądze podatnika) za laurkę
„Sportowa Gmina”,
- ok.10 tys. zł. (z kieszeni podatnika) na 6
tysięcy egzemplarzy broszury z fałszywymi danymi wychwalającymi Ireneusza
Antkowiaka i Michała Podsady rzekome osiągnięcia, wydanej na koniec poprzedniej
kadencji,
- ok. 1 tys.
zł. ( z kieszeni podatnika) za laurkę „Aktywna Gmina”,
- 38 tys. zł (na koszt podatnika) za
opracowanie broszury „ Opinie Mieszkańców o stanie gminy Pobiedziska, o
warunkach życia i oczekiwaniach wobec administracji
samorządowej”.
Ile to razem czyni? 54 tysiące
złotych polskich. Można za to opłacić 10.800 obiadów dla dzieci w szkole, 9000 dziecięcych
wejściówek na basen, 5400 biletów do kina dla dzieci z gminy Pobiedziska. Powie
ktoś: populizm. Ja odpowiem: to przymiarki do realiów naszych domowych
budżetów.
Pytany o te wydatki Ireneusz
Antkowiak zasłania się niepamięcią i dowodzi, że chodziło mu o promocję gminy. Dla
odświeżenia pamięci zaglądamy do rachunków i faktur, które zachowały się z
tamtych czasów i objaśniamy: „Aktywna Gmina”, „Sportowa Gmina” są to tzw. śmieciowe
nagrody, oferowane samorządom przez różnych cwaniaków za odpowiednią opłatą. Takie laurki każdy może sobie wydrukować.
Poprzednicy burmistrz Doroty Nowackiej woleli je jednak kupować i to za solidne
pieniądze. To takie łatwe, jeśli nie trzeba po nie sięgać do własnej kieszeni.
Co do broszury o warunkach życia i oczekiwaniach mieszkańców - najwidoczniej panowie Antkowiak i Podsada
po prostu nie wiedzieli, jakie są warunki życia i czego oczekują mieszkańcy.
Błądzili i musieli się dokształcić za 38 tysięcy złotych, znów nie z własnej
kieszeni.
I oto tenże Ireneusz Antkowiak
mówi, że gmina potrzebuje dobrego gospodarza, takiego jak on.
Z innej, podobnej beczki: prywatny
właściciel gruntu rolnego postanowił go podzielić. Wytyczył działki i drogi. Gmina (panowie
Antkowiak i Podsada) to zatwierdzili. Właściciel sprzedał działki z wielokrotnym przebiciem. Pozostała prywatna
droga i mieszkańcy, którzy od gminy domagają się by ją wykupiła. Co to oznacza?
Gmina czyli my, mamy dołożyć się do znakomitego interesu sprzedawcy działek.
Takich kwiatków z poprzedniej kadencji mamy sporo. „Dobry gospodarz” I. Antkowiak
na przedwyborczym spotkaniu w sołectwie
Borowo-Młyn jak ognia unikał odpowiedzi na pytanie, co zrobić z takim
pasztetem.
Dziś wpadła mi w ręce gazetka
zatytułowana „Twój Wybór”, w której nasz „dobry gospodarz” wydziwia na obecną
władzę i próbuje przekonać do siebie. Czytam o rzekomo nadmiernym zadłużeniu
naszej gminy. Alarmujące słupki na użytek wyborczy fruną Antkowiakowi pod
niebo. Spytałam wiceburmistrza Zbigniewa
Zastrożnego jak się sprawy rzeczywiście mają.
„Planowane zadłużenie wynosi 32.033.482 zł, w tym 15.979.770
zł zadłużenia, które powstało w poprzedniej kadencji – mówi Zbigniew Zastrożny.
- Zrealizowaliśmy przy tym inwestycje na niespotykaną dotąd w gminie skalę.
Otwartym pozostaje ściśle uregulowane uchwałą przez gminę skorzystanie z
zabezpieczenia braku wpłaty w tym roku należności dotacji z Urzędu
Marszałkowskiego na kwotę 10 mln 650 tys. zł na rzecz gminy Pobiedziska.
Ewentualne skorzystanie z tej kwoty będzie zrekompensowane wpłatą Urzędu
Marszałkowskiego na rzecz gminy w przyszłym roku. Ponadto dodajmy, że obligacje
wyemitowane by pozyskać fundusze unijne nie są zadłużeniem gminy.
Dlaczego z równą troską pan Ireneusz Antkowiak nie dbał o
finanse gminy w latach 2010-2014, kiedy zadłużenie gminy w stosunku do dochodów
wynosiło od 39,28% do 46,05% rocznie? Zastanawiającym jest fakt, że w tym okresie pokrywano wydatki inwestycyjne z
kredytu de facto w całości, nie pozyskując znaczących środków z Unii Europejskiej,
a teraz krytykuje się zabezpieczenie
kredytem wkładu własnego do inwestycji unijnych. Np. wydatki inwestycyjne w
2014 r. wyniosły 5mln 600 tys. zł., a dług 21 mln 700 tys. zł, zaś w roku 2018
wydatki inwestycyjne wyniosły 54 mln 600 tys. zł., a dług 32 mln zł. Państwu
pozostawiamy wyciągnięcie wniosków”.
To co wypisuje pretendent do
fotela burmistrza to manipulacja
słupkami, obrazkiem zatrważającym dla oka.
Pan Antkowiak nie szanuje inteligencji swoich wyborców i sądzi, że
wszystko można wmówić – jak np. kłamstwo o porozumieniu w sprawie tunelu, co
odkłamuje załącznik.
Na wspomnianym spotkaniu w
Borowym Młynie I. Antkowiak straszył zebranych rzekomym nadmiernym zadłużeniem
gminy. Ani słowem nie wspomniał, bo by
mu to nie pasowało do pokrętnego wywodu, że Regionalna Izba Obrachunkowa, która
z mocy ustawy na co dzień wnikliwie bada finanse samorządów, nasze pobiedziskie
uznaje za bezpieczne i wzorowe.
Matactw w wywodach pana
Antkowiaka jest więcej. Weźmy choćby to, o autobusach, które rzekomo można było
kupić taniej. Kłaniają się unijne przepisy o gospodarce niskoemisyjnej i ustawa
o zamówieniach publicznych. To samo dotyczy wywodów o finansowaniu tunelu
w Kostrzynie i na tym tle, zdaniem
Antkowiaka, przepłaconych przez Pobiedziska kosztach budowy naszego tunelu.
We wspomnianej już gazetce „Twój
Wybór” Ireneusz Antkowiak z udawaną troską
pochyla
się też nad kosztem toalet postawionych za unijne pieniądze na nowych węzłach
przesiadkowych. Poświęca im nawet zdjęcie. Mówi, że za drogo. I tu ma rację. O wiele
taniej wypadłyby cuchnące sławojki . A jeszcze taniej byłoby posyłać podróżnych
za stodołę albo w las. Takiej gminy chcemy?