niedziela, 11 stycznia 2015

Frakcje i inne atrakcje

Jeśli dziś niedziela, to wystawiamy „plastiki” – mają czekać pod płotem od 6 rano. Jutro, w poniedziałek,  muszę pamiętać o „szkle”, żeby nie przeoczyć wtorkowego terminu wywozu tej, za przeproszeniem, frakcji.  W miniony czwartek mój najlepszy z mężów zerwał się przed północą z łóżka, bo ubzdurało mu się, że uszykowanych na piątkowy świt worów z papierem nie okleił nalepkami z kodem kreskowym. Sprawdził z latarką w zębach: kody były, ale jeden odklejony, walał się w trawie, bo akurat lało. W piątek mieliśmy frajdę, bo nowy worek na papier (już wiem: niebieski) ciepnięty przed naszą furtką przez panów z Hemaru udało się znaleźć po zaledwie kwadransie, w kałuży za płotem.  Mąż bez słowa wytarł cacko z błota i schował jako ten skarb. Jutro przeczeszemy okolicę i na pewno nasze świeże żółte wory na sztuczne tworzywa uda się po wichurze przechwycić. To samo we wtorek, kiedy odjechać ma szkło i nastąpi dostawa nowego nań worka – zachowamy czujność i na pewno draństwo się nie zawieruszy w kałuży czy na sąsiedzkim drzewie.
Jest nieźle. Fajnie było też w miniony poniedziałek, gdy wystawiliśmy kubeł z odpadami „zmieszanymi”. Zniknęły, jak za dawnych lat, i już szykujemy się na taką wzorową powtórkę za tydzień.  Nieźle, bo mogliśmy, jak informuje Hemar, dostać karę. Na początek: naklejkę  z ostrzeżeniem plus donos na nas do GOAP-u. Taką ichnią „żółtą kartkę” - gdyby nam się coś z frakcjami pomieszało.  Ale się nie pomieszało, dzięki czujności najlepszego z mężów.
Zasięgnęłam języka u sąsiadów w Paczkowie (tam też rządzi GOAP). U nich śmieci wywożą po staremu: zmieszane co dwa tygodnie, „selektywne” jednego dnia, co miesiąc. Czyli my daliśmy się  Hemarowi załatwić. W styczniu wyznaczył mi aż sześć randek, takoż w lutym, a prawdziwa zabawa zacznie się od kwietnia, gdy misterny grafik wywozu śmieci w rozbiciu na poszczególne dnio-frakcje wzbogacimy o worki brązowe na odpady zielone. Trzeba wykuć na pamięć, że frakcja „zielona” odjeżdża co dwa tygodnie, w dniu wywozu odpadów zmieszanych. 
Tak oto nasze życie, widocznie jałowe dotąd, nabrało rytmu. Rytm ten wyznacza nam ZM GOAP – organizacja żyjąca życiem własnym, od naszego zupełnie oderwanym. W pewnym sensie samowystarczalna, gdyż produkuje tyle problemów, że ich rozwiązywanie pochłania ją bez reszty i zapewnia zajęcie setce pracowników. Wyspecjalizowała się w komplikowaniu spraw prostych i zatruwaniu nam  życia. Za nasze pieniądze, co tym bardziej irytujące.



1 komentarz:

  1. Pełna zgoda: Hemar działa nie w naszym a swoim interesie optymalizując koszty czy tnąc inwestycje w tabor. Ale mamy jako gmina swojego przedstawiciela w GOAP. Kto jak nie On może wpłynąć na stan rzeczy? Zatem - kto na ochotnika omówi sprawę?

    OdpowiedzUsuń