wtorek, 20 stycznia 2015

Lecą głowy pośród śmieci

Przemysław Gonera – dyrektor Biura ZM GOAP oraz Wiesław Rygielski kierujący (?) tam pracą działu informatycznego zostali dyscyplinarnie wyrzuceni z roboty. To kara - syntetycznie rzecz ujmując - za bałagan i za problemy finansowe związku, który dopiero co wziął 25 mln kredytu i za chwilę skończy jego przejadanie. Przy okazji posadę stracił również rzecznik GOAP-u Walerian Ignasiak, który – bo taka to parszywa robota rzecznika – całymi miesiącami robił dobrą minę do złej gry szefów.

Poczytać o tym wszystkim można w różnych mediach, na przykład tutaj:
http://wiadomosci.onet.pl/poznan/sprzatanie-w-goap-rozpoczete-sa-pierwsze-zwolnienia/58kgk
Przypomnijmy: najpierw tęgie głowy w Sejmie RP upichciły ustawę-bubel, potem równie tęgie w gminach na jej podstawie wzięły się zza biurek do „nowych porządków” (to hasło, którym GOAP od początku się posługuje) i tak narodził się Związek Międzygminny Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej, w którym i Pobiedziska uczestniczą.  Dotychczasowy „dorobek” GOAP-u to przede wszystkim śmieciowa drożyzna, jeszcze większym bałagan wokół, narodu wkurzenie i ogólna kompromitacja.  
„Dość!” tej śmieciowej nieudolności powiedział w poniedziałek, 19 stycznia, wiceprezydent Poznania Jakub Jędrzejewski, który od niedawna, po poprzednim wiceprezydencie, Mirosławie Kruszyńskim, objął funkcję Przewodniczącego Zarządu ZM GOAP.

Jak ta decyzja ma się do naszego poletka? Licho wie. My, zwykli mieszkańcy, wiemy natomiast, co z wyczynów GOAP-u u nas, na naszym poletku, przeszkadza najbardziej:
- wywóz „gabarytów” czyli mebli i innych kłopotliwych a dużych rupieci tylko raz do roku,
- niechlujne (byle gdzie, w błoto na przykład) dostarczanie worków na śmieci,
- bzdurny pomysł z naklejkami z kodami kreskowymi,
- absurdalne rozmnożenie od początku tego roku terminów wywozu poszczególnych rodzajów odpadów,
- konieczność samodzielnego ganiania z tzw. odpadami problemowymi na drugi koniec powiatu, do Suchego Lasu czy innego Poznania, gdzie ZM GOAP w trzech raptem miejscach, obrzydliwie nazwanych „pszokami”, proponuje pozbywać się tego, co do kubła i wora trafić nie może, a na „gabaryt” się nie nadaje.

Moje uwagi o tych problemach zamieszczone tu przed tygodniem (Frakcje i inne atrakcje - 
http://naszepoletko.blogspot.com/2015/01/frakcje-i-inne-atrakcje.html ) zakończyłam gorzko-ironiczną uwagą, że „ZM GOAP to organizacja żyjąca życiem własnym, od naszego zupełnie oderwanym. W pewnym sensie samowystarczalna, gdyż produkuje tyle problemów, że ich rozwiązywanie pochłania ją bez reszty i zapewnia zajęcie setce pracowników. Wyspecjalizowała się w komplikowaniu spraw prostych i zatruwaniu nam  życia. Za nasze pieniądze, co tym bardziej irytujące”. Miło, że wiceprezydent Poznania i szef GOAP-u w jednym , pan Jędrzejewski, był uprzejmy podzielić tę opinię i trzasnął wreszcie pięścią w stół.

Pozostaje teraz mieć nadzieję, że na wywaleniu z roboty kilku panów porządki z GOAP-em się nie skończą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz