Odkąd zostałam mieszkanką gminy Pobiedziska, powiem szczerze
i serdecznie, że przygotowania do świąt podobają mi się niezmiernie. Świąteczna
krzątanina w miejscowości, która centra handlu ma dwa, w porywach trzy – jest
piękna. Wszystko bez pośpiechu i zbędnej nerwowości. Odrobinę mnie niepokoi
inwestor od Lidla, który ma przybyć na kolejną sesję Rady Gminy (jakoś boję się,
że Lidl doprowadzi do zapaści lokalnych sklepikarzy). Sympatyków Lidla jest
wszakże wielu, więc może być ciekawie…
W sklepie obuwniczym od sympatycznej Pani ekspedientki (centrum
handlowe tj. pasaż przy Biedronce) dowiedziałam się, że pobiedziską (?) czy
wielkopolską (?) tradycją jest przygotowanie koszyczka, w którym zając przynosi
podarunek. Że w koszyczek – to wiem od dziecka. Tylko że u mnie, na Kaszubach, to
ten zając właśnie niósł koszyczek. I jego, zajęczym, zadaniem było mieć koszyczek
dla każdego dziecka… Ale że mieszkam tu – w moim miejscu na ziemi – z dwuletnim
Franiem zabraliśmy się z zapałem do pracy: zdobyliśmy everesty możliwości
plastycznych (przynajmniej moich) - śliczny tekturowy koszyczek suto ozdobiony
przez Franka naklejkami. Jakoś nam 1,5 h przy tym zeszło. Zatem zajączek ma w
co włożyć słodycze i jakiś drobiazg. Cieszę się, że tu, w naszej gminie, nowa
świecka tradycja kupowania prezentów za kilkaset, czy więcej złotych, nie
przyjęła się jakoś.
Piękne jest również tempo życia pobiedziskiego - tutaj nikt
się specjalnie nie spieszy, wolnym krokiem spacerując można uciąć sobie
pogwarkę ze znajomymi (ciągle się kogoś spotyka) i w normalnym tempie zdobyć wszystko,
co do świąt potrzebne. Poznań pod tym względem straszył – tłok, przepychanka,
czwarte piętro i znowu leć w ten hałas i tłum. Tu nie. Jeszcze zdążę cebulice
zobaczyć, co kwitną jak arcydzieła za kościołem św. Michała.
Pobiedziska cechuje jeszcze jedno świetne zjawisko handlowe,
zupełnie nie z „ formatu” tak charakterystycznego dla wielkomiejskich centrów. Uchowały
się tu cudowne, niezwykłe, ukryte za banalną fasadą „Społem”, prawdziwe sklepy,
w Poznaniu niemające już możliwości egzystować. Należy do nich zaopatrzona po
sufit drogeria przy ul. Kazimierza Odnowiciela. Toż to istny „sklep cynamonowy”:
tam jest wszystko - przetrwały dwudziestopięcioletnią zawieruchę relikty z
poprzedniej epoki: znane tabletki na ból głowy (producent nazywa je
Kopiryną) czy pasty do podłóg w niezmienionych opakowaniach. Asortyment od Sasa
do lasa. Pani zza lady uśmiecha się i podaje produkty. Nie można się tam za
bardzo ruszyć, tyle tego!
Dla mnie święta w gminie Pobiedziska są prawdziwymi
świętami. Jak w dzieciństwie. Od wczoraj pachnie świątecznymi potrawami, dom
udekorowany jak Pan Bóg przykazał. Najlepszy z Mężów właśnie kroi sałatkę.
Tymczasem ja tu poletkuję, a w głowie dźwięczy mi piosenka Ucisz serce w wykonaniu Magdy Umer. Jeden z filozofów, jezuita Karl
Rahner, powiedział: „Jeżeli kiedykolwiek
Bóg zostanie wygnany ze świata, tak że nawet jego obraz zostanie wymazany z
umysłów ludzkich, przestaniemy być ludźmi i staniemy się zaledwie bardzo
sprytnymi zwierzętami” … Nie
wiem, czy ta piosenka pasuje do powyższego cytatu, ale mi się jakoś zestawiają
w tę Wielką Sobotę…:
Wielki Panie winorośli
Stworzycielu gwiazd,
Proszą dzieci i dorośli, nie zapomnij, nie zapomnij nas
Ty, co gładzisz oceany i prowadzisz w dal bezpieczną
Spojrzyj też na nasze rany, na kołyskę i miasteczko
Rozesłano już kobierce w białym świetle szabasowych świec
Ucisz serce ucisz serce jedno z wielu serc
Ty, co złocisz łany zboża, mielisz mąki pył
Od pożaru i od noża chroń nas z całych sił (...)
Proszą dzieci i dorośli, nie zapomnij, nie zapomnij nas
Ty, co gładzisz oceany i prowadzisz w dal bezpieczną
Spojrzyj też na nasze rany, na kołyskę i miasteczko
Rozesłano już kobierce w białym świetle szabasowych świec
Ucisz serce ucisz serce jedno z wielu serc
Ty, co złocisz łany zboża, mielisz mąki pył
Od pożaru i od noża chroń nas z całych sił (...)
Prawda, że to jest piękne? Wesołego Alleluja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz