Ostatnim razem pisałam o naszej
pięknej gminie utkanej z jezior, pagórków, lasów, pól i
kilometrów dróg rowerowych. Utrzymanie tego stanu to wcale nie taka
oczywistość. Czyste powietrze nie jest sprawą daną raz na zawsze,
podobnie jak wolność. Ciągle trzeba o to zabiegać.
Od 2014 w naszej gminie, gdzie wiatry
przeważnie są zachodnie, zaczęła się walka o czyste powietrze,
utrzymanie sielskiego pejzażu, niezatruwanie środowiska – wód
gruntowych i całej połaci ziemi w otulinie Puszczy Zielonki przy
miejscowości Kołatka. Kiedy główni organizatorzy akcji
protestacyjnej z Kołaty zwinęli banery, inwestor wycofał się
cichaczem z zamiarem sprzedaży tamtejszych gruntów, a naród
zaangażowany w protest odtrąbił zwycięstwo, wówczas zaczęły
zbierać się inne chmury.
Zamysł postawienia kurnika pojawił
się ponownie w Polskiej Wsi – w Bocińcu, gdzie dzielny sołtys
Adam Stołowski zbierał podpisy pod protestem, rzecz jasna razem z
licznymi wolontariuszami. Potem pojawił się inwestor z pomysłem by
na terenie gminy wybudować spalarnię zwierząt. I znowu ruszyli z
pomocą miłośnicy przyrody, wolontariusze, stowarzyszenia, by
zadbać o naszą wspólną przestrzeń.
Na wszystkie te pomysły Burmistrz
Dorota Nowacka się nie zgodziła. Protesty mieszkańców i wola
utrzymania status quo, charakteru gminy turystyczno-rolniczej,
zapisanego w Strategii Rozwoju Gminy oraz zaangażowanie różnych
osób, stowarzyszeń i instytucji sprawiły, że pejzaż i powietrze,
które mamy dookoła, udało się zachować.
Co rusz jednak na FB, pojawiają się
informacje o rozmaitych zakusach na naszą sielskość. Ostatnio
pojawił się post mówiący o lakierni w Bugaju. Reagujemy nerwowo
na te informacje, bo nikt nie życzy ani sąsiadom ani sobie
uciążliwych zapachów. Nasze nerwy to wynik wieloletnich zaniechań
w sprawie uchwalenia miejscowych planów zagospodarowania
przestrzennego. Chaos urbanizacyjny, zabudowa miejsc, które miały
pozostać zielone i niezamieszkane, to niestety codzienność nie
tylko w naszej gminie. Tereny wzdłuż drogi DW 194 w Bugaju są
przeznaczone pod aktywizację gospodarczą. To problem dla
mieszkańców tej okolicy. Na wniosek Burmistrza Doroty Nowackiej, w
obecnej kadencji Rada Miasta i Gminy Pobiedziska radykalnie
przyspieszyła proces uchwalania miejscowych planów
zagospodarowania ( dla Bugaja np. Uchwały nr XXXII/284/16,
XXXII/285/16 ).
Wola ochrony naszego status quo -
gminy turystyczno-rolniczej to hasło, z którym Dorota Nowacka szła
do wyborów 4 lata temu. Udało się wiele zrobić. Miejscowe plany
i gospodarz, który je obroni to szansa dla wszystkich, którzy tu
mieszkają. Bo podchodów, by ziemie rolne wyłączyć z
miejscowych planów zagospodarowania, jest na pewno sporo.
Tak więc żyjąc sobie nieświadomie,
szkodzimy naszemu miejscu. Warto interesować się, co dzieje się z
działkami wokół naszych domów. Zawsze się znajdzie ktoś, kto z
powodu własnych interesów będzie chciał pogorszyć nam jakość
życia.
zdjęcie pochodzi ze zbiorów Iwony Tomaszewskiej