niedziela, 30 września 2018

Status Quo - czyli wojny nasze codzienne


Ostatnim razem pisałam o naszej pięknej gminie utkanej z jezior, pagórków, lasów, pól i kilometrów dróg rowerowych. Utrzymanie tego stanu to wcale nie taka oczywistość. Czyste powietrze nie jest sprawą daną raz na zawsze, podobnie jak wolność. Ciągle trzeba o to zabiegać.
Od 2014 w naszej gminie, gdzie wiatry przeważnie są zachodnie, zaczęła się walka o czyste powietrze, utrzymanie sielskiego pejzażu, niezatruwanie środowiska – wód gruntowych i całej połaci ziemi w otulinie Puszczy Zielonki przy miejscowości Kołatka. Kiedy główni organizatorzy akcji protestacyjnej z Kołaty zwinęli banery, inwestor wycofał się cichaczem z zamiarem sprzedaży tamtejszych gruntów, a naród zaangażowany w protest odtrąbił zwycięstwo, wówczas zaczęły zbierać się inne chmury.
Zamysł postawienia kurnika pojawił się ponownie w Polskiej Wsi – w Bocińcu, gdzie dzielny sołtys Adam Stołowski zbierał podpisy pod protestem, rzecz jasna razem z licznymi wolontariuszami. Potem pojawił się inwestor z pomysłem by na terenie gminy wybudować spalarnię zwierząt. I znowu ruszyli z pomocą miłośnicy przyrody, wolontariusze, stowarzyszenia, by zadbać o naszą wspólną przestrzeń.
Na wszystkie te pomysły Burmistrz Dorota Nowacka się nie zgodziła. Protesty mieszkańców i wola utrzymania status quo, charakteru gminy turystyczno-rolniczej, zapisanego w Strategii Rozwoju Gminy oraz zaangażowanie różnych osób, stowarzyszeń i instytucji sprawiły, że pejzaż i powietrze, które mamy dookoła, udało się zachować.
Co rusz jednak na FB, pojawiają się informacje o rozmaitych zakusach na naszą sielskość. Ostatnio pojawił się post mówiący o lakierni w Bugaju. Reagujemy nerwowo na te informacje, bo nikt nie życzy ani sąsiadom ani sobie uciążliwych zapachów. Nasze nerwy to wynik wieloletnich zaniechań w sprawie uchwalenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Chaos urbanizacyjny, zabudowa miejsc, które miały pozostać zielone i niezamieszkane, to niestety codzienność nie tylko w naszej gminie. Tereny wzdłuż drogi DW 194 w Bugaju są przeznaczone pod aktywizację gospodarczą. To problem dla mieszkańców tej okolicy. Na wniosek Burmistrza Doroty Nowackiej, w obecnej kadencji Rada Miasta i Gminy Pobiedziska radykalnie przyspieszyła proces uchwalania miejscowych planów zagospodarowania ( dla Bugaja np. Uchwały nr XXXII/284/16, XXXII/285/16 ).
Wola ochrony naszego status quo - gminy turystyczno-rolniczej to hasło, z którym Dorota Nowacka szła do wyborów 4 lata temu. Udało się wiele zrobić. Miejscowe plany i gospodarz, który je obroni to szansa dla wszystkich, którzy tu mieszkają. Bo podchodów, by ziemie rolne wyłączyć z miejscowych planów zagospodarowania, jest na pewno sporo.
Tak więc żyjąc sobie nieświadomie, szkodzimy naszemu miejscu. Warto interesować się, co dzieje się z działkami wokół naszych domów. Zawsze się znajdzie ktoś, kto z powodu własnych interesów będzie chciał pogorszyć nam jakość życia.


zdjęcie pochodzi ze zbiorów Iwony Tomaszewskiej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz