Takimi oto skrzydlatymi słowy zostałam skrytykowana przez
ciężarną kobietę, kierowcę ładnego, dużego suv-a, najprawdopodobniej matki
trojga dzieci (siedzących w tym suv-ie), kobiety lat około 30 ( mogłaby być
moją uczennicą z 15 lat wstecz).
Jakoś to wytrąciło z równowagi, zdenerwowałam się i choć
miałam na końcu języka piękną, soczystą wiązankę bluzg, powstrzymałam się ze
względu na jej i moje własne w aucie siedzące dzieci. Kierowca suv-a mogła przecież powiedzieć: „pani źle
zaparkowała”.
Dlaczego o tym piszę? Bo obyczaj upada. Familiarność w
języku, a co za tym idzie, w kontaktach z osobą starszą, obrażanie codzienne,
pokrzykiwanie, głośne mówienie w miejscach publicznych, wulgaryzmy i inwektywy sączące się co dnia na
forach dyskusyjnych, brak powściągliwości
to nasz chleb powszedni.
Kiedy sobie oglądam niektóre dyskusje , widzę jak łatwo przychodzi nam obrażać się
nawzajem. Czasem boję się coś wpisać, żeby ze zdenerwowaniem nie myśleć, co ta
osoba mi odpisała i w jakim stylu.
A idą kampanie wyborcze, w które na pewno wielu z nas się
zaangażuje. Marzy mi się, że chociaż kandydaci na radnych i posłów będą w
kontaktach z mieszkańcami po prostu grzeczni i wobec wszystkich tak samo
życzliwi.
Radny, to taka osoba, która radzi – tzn. godzi ludzi, szuka rady, kompromisu. Poseł
zaś, to ktoś, kto mediuje, jest dyplomatą, jest reprezentantem swoich wyborców.
Dlatego byłoby przyzwoicie, gdyby radni i posłowie nie próbowali
mieszkańców nastawiać przeciw sobie.
Podczas obecnej kadencji Rady Gminy Pobiedziska pewna radna
obmyśliła nowy świecki obyczaj. Polega on na wprowadzaniu mieszkańców sołectwa
na posiedzenie komisji, żeby zakrzyczeli innych mieszkańców tego samego sołectwa.
Ustami swoich mieszkańców radna rozwiązała problem. Część mieszkańców ( którzy
w moje ocenie rzeczywiście nie mają racji)
czuje się publicznie upokorzona przez swoich sąsiadów. Emocje i
podgrzewanie atmosfery biorą górę nad merytoryczną dyskusją i łagodnym
tłumaczeniem. Jest to sytuacja
kuriozalna i nadaje się do satyry w kabarecie.
Do kabaretu nadaje się też list posła Mrówczyńskiego, który
uznał występ zespołu szantowego „Perły i Łotry” za antyrządowy, ponieważ jego
członkowie założyli koszulki z napisem Konstytucja.
Sam list jest niemerytoryczny i pełen emocji, a szkoda, bo Aleksander
Mrówczyński, zanim został posłem, świetnie dyrektorował w II LO w Chojnicach. Stworzył tę szkołę,
doprowadził do rozkwitu. Dziwię się, że w tak błahej sprawie postawił na szali
szacunek i atencję jakimi dotąd się cieszył. Doprowadził do eskalacji sytuację,
którą należało przemilczeć. Z artystami się nie dyskutuje. Koszulka nie powinna
być tematem w dyskusji podczas posiedzenia Rady Gminy Chojnice. Są przecież inne
poważne problemy.
I radnej i posłowi zabrakło dystansu do sytuacji, siebie i
świata w ogóle.
Emocje to towar, którym chętnie handluje się podczas wyborów
czy to samorządowych czy parlamentarnych. Ci , którzy je sprzedają, nie chcą
rozwiązać problemu, tylko go zaognić.
Na Naszym Poletku,
4 lata temu, zanim wyłączyłam możliwość anonimowego komentowania, naczytałam o
sobie chamskich różności, choć pisałam językiem czystym.
Wygląda na to, że ustawiam się tu, tak trochę w pozycji moralizatora, choć daleko mi do doskonałości. Zwykle stawiam kawę
na ławę i w dyplomacji kariery nie zrobię. Dbam jednak o to, by emocje nie
zdominowały dnia. Staram się, żeby w
kontaktach w zagrodzie i poza zagrodą
nie przebierać miary i zachować spokój (nawet gdy jasny szlag mnie
trafia).
Dbajmy o język dyskusji, dbajmy o siebie, nie róbmy z konfliktów sąsiedzkich
czy koszulek z napisami niepotrzebnych afer. Życie jest tylko jedno i
prawdziwe, a wybory to tylko taka gra. Tak więc, Kochani, - ogarnijmy się. Bez
kurwy. Bez emocji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz