niedziela, 16 września 2018

Ogarnij się - ku..a!


Takimi oto skrzydlatymi słowy zostałam skrytykowana przez ciężarną kobietę, kierowcę ładnego, dużego suv-a, najprawdopodobniej matki trojga dzieci (siedzących w tym suv-ie), kobiety lat około 30 ( mogłaby być moją uczennicą z 15 lat wstecz).
Jakoś to wytrąciło z równowagi, zdenerwowałam się i choć miałam na końcu języka piękną, soczystą wiązankę bluzg, powstrzymałam się ze względu na jej i moje własne w aucie siedzące dzieci. Kierowca suv-a  mogła przecież powiedzieć: „pani źle zaparkowała”.

Dlaczego o tym piszę? Bo obyczaj upada. Familiarność w języku, a co za tym idzie, w kontaktach z osobą starszą, obrażanie codzienne, pokrzykiwanie, głośne mówienie w miejscach publicznych,  wulgaryzmy i inwektywy sączące się co dnia na forach dyskusyjnych, brak powściągliwości  to nasz chleb powszedni.

Kiedy sobie oglądam niektóre dyskusje ,  widzę jak łatwo przychodzi nam obrażać się nawzajem. Czasem boję się coś wpisać, żeby ze zdenerwowaniem nie myśleć, co ta osoba mi odpisała i w jakim stylu.

A idą kampanie wyborcze, w które na pewno wielu z nas się zaangażuje. Marzy mi się, że chociaż kandydaci na radnych i posłów będą w kontaktach z mieszkańcami po prostu grzeczni i wobec wszystkich tak samo życzliwi. 
Radny, to taka osoba, która radzi – tzn.  godzi ludzi, szuka rady, kompromisu. Poseł zaś, to ktoś, kto mediuje, jest dyplomatą, jest reprezentantem swoich wyborców.
Dlatego byłoby przyzwoicie, gdyby radni i posłowie nie próbowali mieszkańców nastawiać przeciw sobie.

Podczas obecnej kadencji Rady Gminy Pobiedziska pewna radna obmyśliła nowy świecki obyczaj. Polega on na wprowadzaniu mieszkańców sołectwa na posiedzenie komisji, żeby zakrzyczeli innych mieszkańców tego samego sołectwa. Ustami swoich mieszkańców radna rozwiązała problem. Część mieszkańców ( którzy w moje ocenie rzeczywiście nie mają racji)  czuje się publicznie upokorzona przez swoich sąsiadów. Emocje i podgrzewanie atmosfery biorą górę nad merytoryczną dyskusją i łagodnym tłumaczeniem. Jest  to sytuacja kuriozalna i nadaje się do satyry w kabarecie.

Do kabaretu nadaje się też list posła Mrówczyńskiego, który uznał występ zespołu szantowego „Perły i Łotry” za antyrządowy, ponieważ jego członkowie założyli koszulki z napisem Konstytucja. Sam list jest niemerytoryczny i pełen emocji, a szkoda, bo Aleksander Mrówczyński, zanim został posłem, świetnie dyrektorował w  II LO w Chojnicach. Stworzył tę szkołę, doprowadził do rozkwitu. Dziwię się, że w tak błahej sprawie postawił na szali szacunek i atencję jakimi dotąd się cieszył. Doprowadził do eskalacji sytuację, którą należało przemilczeć. Z artystami się nie dyskutuje. Koszulka nie powinna być tematem w dyskusji podczas posiedzenia Rady Gminy Chojnice. Są przecież inne poważne problemy.

I radnej i posłowi zabrakło dystansu do sytuacji, siebie i świata w ogóle.

Emocje to towar, którym chętnie handluje się podczas wyborów czy to samorządowych czy parlamentarnych. Ci , którzy je sprzedają, nie chcą rozwiązać problemu, tylko go zaognić.

Na Naszym Poletku, 4 lata temu, zanim wyłączyłam możliwość anonimowego komentowania, naczytałam o sobie chamskich różności, choć pisałam językiem czystym.

Wygląda na to, że ustawiam się tu, tak trochę  w pozycji moralizatora, choć  daleko mi do doskonałości. Zwykle stawiam kawę na ławę i w dyplomacji kariery nie zrobię. Dbam jednak o to, by emocje nie zdominowały dnia.  Staram się, żeby w kontaktach w zagrodzie i poza zagrodą  nie przebierać miary i zachować spokój (nawet gdy jasny szlag mnie trafia).

Dbajmy o język dyskusji, dbajmy  o siebie, nie róbmy z konfliktów sąsiedzkich czy koszulek z napisami niepotrzebnych afer. Życie jest tylko jedno i prawdziwe, a wybory to tylko taka gra. Tak więc, Kochani, - ogarnijmy się. Bez kurwy. Bez emocji.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz