Zakończyłam właśnie parotygodniowe wędrówki po zakątkach
„okręgu nr 12” czyli, po ludzku mówiąc,
wśród bliższych i dalszych sąsiadów.
Odwiedziłam Barcinek (jego mieszkańcy marzą o porządnie utwardzonej
nawierzchni głównej drogi we wsi), następnie rozległy Bugaj, gdzie np. przy Sosnowej konieczne jest oświetlenie, bo ciemności iście
egipskie, Kołatkę i Kołatę – urocze miejscowości; Kołata już ładnie zagospodarowana i choć droga
do Kołatki malownicza, to trzeba ją ozdobić latarniami, umieścić jakieś
ławeczki i utwardzić. Poniosło mnie i do
wsi Kowalskie ( konieczny wodociąg dla całej wsi oraz plac zabaw) , a nawet do Skorzęcina,
gdzie krzyż chyli się ku ziemi, i do Olszaka, gdzie trudno o żywą duszę.
Matecznik mój (Gorzkie Pole, Borowo Młyn i Promno Stacja) to
życzliwi sąsiedzi (proponujący swoje płoty bym mogła „się powiesić”), którym bardzo przeszkadza np. brak wiaty i
ławek na peronach, wszechobecne śmieci, taplanie w błocie i iluzoryczne szanse
na kanalizację dla domów przy bocznych ulicach oraz oblodzona zimą stara „piątka”.
Na razie wszyscy trzymają kciuki za
dziarskich panów z firmy Molewski, którzy nie tylko ryją w ziemi, ale i drogi
po sobie ponaprawiać obiecują.
Z krzepiących obserwacji wskazałabym jeszcze na kulturę. Plakaty konkurujących komitetów wyborczych zgodnie sąsiadują na płotach i nikomu jeszcze nie wyrosły wąsy ani oczu nie wyłupano. Serce rośnie!
Z krzepiących obserwacji wskazałabym jeszcze na kulturę. Plakaty konkurujących komitetów wyborczych zgodnie sąsiadują na płotach i nikomu jeszcze nie wyrosły wąsy ani oczu nie wyłupano. Serce rośnie!
Właściwie wszędzie spotkałam się z życzliwym przyjęciem,
były uśmiechy, wskazywanie problemów do rozwiązania, czasem uprzejma rezerwa,
czasem powątpiewanie, że coś się da zrobić.
Skąd to powątpiewanie? Wiadomo - raz na 4 lata pojawiają się kandydaci na radnych, śmiecą ulotkami, coś tam obiecują i tyle ich widzieli. Przepadają w wyborach albo, naciuławszy głosów, moszczą się w Radzie Miejskiej, zapominając kto i dlaczego ich wybrał.
Cokolwiek się zdarzy w niedzielę, nie dołączę do tego niesławnego pocztu. Nie mogłabym spojrzeć w oczy ani sąsiadom, ani własnym dzieciom, że o mężu nie wspomnę. A tymczasem kupiłam sobie kubek do kawy (na zdjęciu), by zawsze przypominał mi o miejscu w szeregu.
Skąd to powątpiewanie? Wiadomo - raz na 4 lata pojawiają się kandydaci na radnych, śmiecą ulotkami, coś tam obiecują i tyle ich widzieli. Przepadają w wyborach albo, naciuławszy głosów, moszczą się w Radzie Miejskiej, zapominając kto i dlaczego ich wybrał.
Cokolwiek się zdarzy w niedzielę, nie dołączę do tego niesławnego pocztu. Nie mogłabym spojrzeć w oczy ani sąsiadom, ani własnym dzieciom, że o mężu nie wspomnę. A tymczasem kupiłam sobie kubek do kawy (na zdjęciu), by zawsze przypominał mi o miejscu w szeregu.
Tuż przed ciszą wyborczą - Najlepszego dla Wszystkich –
wyborców, kandydatów, kontrkandydatów, radnych o mało co, oraz wyjątkowej i
najlepszej kandydatki na burmistrza!
korona spadła... Pani nie powstała.... postów brak... . blog umarł ;) ? No miała Pani być radną czy coś ? ehhh...
OdpowiedzUsuń